Prolog
Tego ostatniego dnia w roku 1937 słońce ani na chwilę nie zdołało przedrzeć się przez gęste, ciemnoszare chmury, a siarczysty mróz dalej dawał się we znaki wraz z padającym od kilku dni śniegiem, którego gruba warstwa przykryła całą Wielką Brytanię i Irlandię. Nieprzyzwyczajeni do takich warunków pogodowych mieszkańcy wysp wypalili już prawie połowę zgromadzonego przez siebie opału, a z kominów ich kamiennych domów unosił się ciemny dym, mieszający się z chmurami. Szron pokrył wszystko, nawet szyby drewnianych okien; w efekcie niewiele można było zobaczyć, co dzieje się we wewnątrz budynków. Wieczorem, gdy na londyńskich ulicach nie było już prawie nikogo, pojawiła się niezbyt wysoka kobieta odziana w gruby, wełniany płaszcz ukrywający duży brzuch, który zdawał się niebezpiecznie ciążyć w dół, jakby miał zaraz pęknąć i ukazać swój sekret. Jej twarz była zmarznięta, włosy matowe, a usta spierzchnięte i prawie sine. Wyglądała niemal jak trup; nawet oczy nie miały w sobie żadnego blasku